Każdego roku powtarza się ta sama sytuacja: jeszcze nie zdążyliśmy do końca przywyknąć do tego, że za oknem jest jesień, a już z tyłu głowy pojawia się nam myśl o tym, że przecież za chwilę będzie Boże Narodzenie. Trzeba kupić prezenty.
Oczywiście, poniekąd pojawienie się tej myśli jest spowodowane naszą świadomością tego, jak szybko mija czas. Nie można jednak zaprzeczyć, że sporą rolę gra również otoczenie. W pewnym momencie (gdzieś tak w okolicy początku listopada...) uświadamiamy sobie, że do jakiego sklepu byśmy nie weszli, zderzamy się z regałami pełnymi świątecznych ozdób, bożonarodzeniowych akcesoriów, no i artykułów mających z założenia nadawać się jako prezenty. Ale czy w tych wszystkich masowo i hurtowo produkowanych zabawkach, gadżetach, i drobiazgach, które prawdopodobnie po tygodniu gdzieś się zapodzieją - czy w nich jest chociażby odrobina oryginalności?